Święta nie obfitowały w śnieg ( nie to co teraz), ale jak można wprowadzić nastrój świąteczny bez śniegu?
Z pomocą przyszła biała włóczka,i już dawno zapomniana umiejętność robienia pomponów. Chwilką trwało nim sobie przypomniała jak Babcia uczyła mnie tej sztuki.
Tak więc w moje życie wkroczyły pompony ;) Z tej okazji zaczęłam rozglądać się co by można jeszcze z nich tworzyć, kilka pomysłów już jest, ale jeszcze nie znalazłam czasu żeby je zrealizować.
Na chwilę obecną powstała seria bałwanków oto i one:
Mały problem powstał gdy okazało się że prawdziwe marchewki są wielkości całego bałwanka, ale z pomocą przyszedł klej na gorąco i pomarańczowe koraliki. Fajnie wyszły, ja tak myślałam, lecz reszta rodzinki orzekła że takie jakieś nagie, że zimno i tak dalej ( zimno w domu , ta jasne ..).
Ambicjonalnie podeszłam do sprawy i zrobiłam nakrycie głowy - filcowy kapelutek.
Tak wygląda bałwanek w "ubranku" ;)
I muszę przyznać że rodzinka miała rację teraz wygląda jak rasowy bałwan.
Oczywiście święta i okres około świąteczny spędził poza domem, czyli na biurku męża w pracy (dobrze że ma takie duże biurko;) )
Ale w domu nie brakowało bałwaniastego towarzystwa
Powstała całkiem spora kolekcja, umilała czas świąteczny, a niedawno udała się na spoczynek w pudełku z innymi ozdobami, gdzie poczeka do następnych świąt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz